Tak jak poprzednio będziemy pisać bloga z naszej podróży. Bartek wziął byka za rogi i w oczekiwaniu na samolot próbuje sklecić pierwszy wpis :)
Od ostatniej wyprawy dorobiliśmy się netbooka, który miejmy nadzieję usprawni ten proces (jeśli dotrwa do końca). Kolejną nowością są worki transportowe z cordury, w które zapakowaliśmy plecaki. Jeden kosztuje tyle co 2 pakowania w folię na lotnisku, więc szybko się zwrócą.
Wsiadamy do samolotu. Krótki lot do Amsterdamu, tam 1,5h na przesiadkę i lecimy do Bangkoku. Bartek liczy na mało ambitne filmy na pokładzie (dużo strzelania i skakania po rozpędzonych samochodach, przy jednocześnie ograniczonych do minimum dialogach). W razie czego wzięliśmy książki, np. „Szkoła przetrwania” Beara Gryllsa. A nuż się przyda ;-)