Do Londynu dotarlismy bez problemu, mimo ze straszono nas lotniskiem Luton (taka nasza wieksza Etiuda). Okolo 15 dojechalismy do Chiswick Court Hotel. Nie byl to moze Bristol, ale mielismy prywatna lazienke i trzy lozka do dyspozycji.
Po krotkiej drzemce postanowilismy wybrac sie na obchod okolicy, a przy okazji zaspokoic glod. Podczas spaceru o malo nie zostalismy potraceni przez wielki czerwony autobus, ktory zupelnie niespodziewanie wyskoczyl na nas z prawej! Od tamtej pory powtarzalismy jak mantre "look right"!