Kolejny dzien spedzony w podrozy w koszmarnym upale bez klimatyzacji! Na obiad zatrzymalismy sie w przydroznej jadlodajni i znowu szok cenowy! Drogo, zdecydowanie za drogo jak na republike bananowa...!
Flores to malutki cypelek i najpopularniejsza baza dla osob chcacych zwiedzic Tikal (chociaz to ponad 60 km do starozytnego swiata Majow). Cale miasteczko mozna przejsc wzdluz i wszerz w 15 min.
Po przyjezdzie do Flores namowiono nas na wykupienie wycieczki do Tikal nastepnego dnia, a wieczorem poszlismy na lody (w Ameryce Srodkowej sa naprawde pyszne lody, a galki wielkosci tych w Hagendasie!).
W nocy nie moglismy spac z powodu temperatury w naszym pokoju, ktora byla zdecydowanie wyzsza niz na zewnatrz! Sprobowalismy zasnac na tarasie pod golym niebem, ale lezaki byly tak twarde, ze po godzinie wrocilismy do pokoju. To byla bardzo ciezka i dluga noc...