O 4:00 pobudka! W koncu jedziemy do glownego celu naszej podrozy do Gwatemali - do starozytnego swiata Majow!
Juz na wstepie zostalismy wydojeni na dodatkowe 150Q na glowe, bo organizatorzy wycieczki zapomnieli wspomniec, ze w cene nie jest wliczony wstep do Tikal...
Na pocieszenie trafil nam sie naprawde fantastyczny przewodnik, mowiacy biegle po angielsku. Opowiadal bardzo barwnie, pomagajac sobie przy tym rekami.
Przy okazji zwiedzania swiata Majow dowiedzielismy sie tez czegos o wspolczesnej Gwatemali. I tak:
40% spoleczenstwa gwatemalskiego jest niepismienna!
Gwatemala jest na 1 miejscu pod wzgledem niedozywienia wsrod dzieci!
Bron jest powszechnie dostepna, bo po nastaniu pokoju w kraju, nie byla odbierana wiec broni w Gwatemali jest mnostwo i moze miec ja prawie kazdy (co rzeczywiscie widac na ulicach, szczegolnie w Guate), dlatego tez Gwatemala jest uwazana za kraj niebezpieczny - tutaj wiekszosc napasci jest z bronia w reku (i nie chodzi o pistolet, ale o karabin!)
Wracajac do Tikal...Jest to miejsce, ktorego nie mozna ominac bedac w Gwatemali! Znajduja sie tam jedne z najlepiej zachowanych budowli starozytnego swiata. Na nas Tikal zrobil piorunujace wrazenie, niestety zdjecia nie sa w stanie oddac w pelni tego co tam zobaczylismy i poczulismy.
Przewodnik pokazal nam 5 doskonale zachowanych swiatyn: swiatynia IV - 64 m - najwyzsza swiatynia w Tikal, a druga w swiecie pre-kolumbijskim; swiatynia V - druga pod wzgledem wysokosci w Tikal, swiatynia I, II i III oraz budowle uwazana przez niektorych za palac dla wybrancow, przez innych za miejsce odprawiania rytualow i ceremonii..
Majowie budowali swiatynie by byc blizej bogow (stad schody, po ktorych mozna wdrapac sie na sam szczyt), a nie jak Egipcjanie - jako grobowce. Swiatynie budowane byly na najwyzszych wzniesieniach, by slonce mialo do nich jak najlepszy dostep.
Nie budowali nowych swiatyn, ale wykorzystywali stare powiekszajac ich konstrukcje (nakladajc kolejne poziomy) i tak np swiatynia Acropolis del Norte ma w sobie 12 piramid!
Do ich budowy Majowie przenosili materialy na plecach, ale ciezar podtrzymywany byl przez glowe (w Gwatemali nadal bardzo popularne jest przenoszenie ciezarow w ten sposob - przekladaja material podtrzymujacy ciezar przez czolo i w ten sposob go transportuja - wiele razy widzielismy to na wlasne oczy). Materialy przenoszone przez jednego czlowieka wazyly max 40 kg.
Tikal jest ukryty w dzungli, co sprawia, ze wrazenia estetyczne sa ogromne! Oprocz wspanialych budowli mozna podziwiac gesta roslinnosc dzungli, ptaki - glownie Tukany i papugi, a przede wszystkim malpy! W Tikal naprawde malpy chalasuja skaczac po drzewach (my wiedzielismy spider-monkey), a ptakow jest tyle, ze nie sposob ich nie zauwazyc (co we wczesniejszych miejscach bylo niezwykle trudne). Widzielismy tez tarantule, jaszczurke (ktorych w Ameryce Srodkowej jest pelno) i inne zwierzatka, ktorych nazw nie pamietamy;-(
Najwspanialsze widoki z gory roziagaja sie ze swiatyni IV i V skad najlatwiej poczuc charakter starozytnego miasta ukazanego nam w postaci budowli unoszacych sie ponad gestymi konarami drzew dzungli. To wszystko robi piorunujace wrazenie! Widok jest zarowno piekny jak i imponujacy....a do tego odglosy ptakow i malp sprawiaja, ze nie chce sie opuszczac tego miejsca (natomiast upal dziala w dokladnie odwrotna strone).
Dodatkowo budowle sa naprawde w swietnym stanie (czesc z nich zostala odrestaurowana), szczegolnie biorac pod uwage klimat w Peten - 9 m-cy deszczu!
Bardzo polecamy! Pamietajcie tylko o pelenj kieszeni Quetzali;-)
Podczas zwiedzania Tikal Bartek mial nieprzyjemne zderzenie z gigantyczna krwiozercza mrowka! Zakradla sie do Bartka czapki i gdy wyladowala na jego glowie zycie Bartka bylo w niebezpieczenstwie (wszyscy wiemy jak niebezpieczni sa mieszkancy dzungli!). Postanowilismy zbadac temat i dowiedziec sie czy ukaszenie tak gigantycznej mrowy grozi czyms powaznym. Podeszlismy do jakiego przewodnika wygladajecago na "tutejszego", Ilona opisala mu paskude i zapytala czy jej ukaszenie to cos groznego. Gwatemalczyk pokazal nam swoje zlote zeby w szczerym usmiechu i zapewnil, ze jesli nadal Bartek trzyma sie na nogach to znaczy, ze bedzie zyl;-) Gdy zobaczyl, ze to nam nie wystarczy, dodal jeszcze, ze w dzungli grozne sa wylacznie jaszczurki...ufff
Jeszcze przez dluzsza chwile slyszelismy jak smieja sie z naszego przerazenia sytuacja i pytania czy bycza mrowka moze zabic ;-)
Po powrocie z Tikal wykupilismy przejazd do Rio Dulce. Wytargowalismy na dwoch biletach 10Q (ok. 5PLN;-)... ok, moze nie jest to gruba kasa, ale pamietajmy, ze praktyka czyni mistrza! A cwiczymy prawie codziennie. Mamy juz nawet opracowana strategie: przed rozpoczecien negocjacji ustalamy cene, za ktora jestesmy w stanie kupic produkt, potem Ilona pyta po hiszpansku o cene, nastepnie tlumaczy Bartkowi, a ten stanowczo kreci glowa i tak do momentu, az nie dojdziemy do ustalonej przez nas wczesniej kwoty "do przyjecia", kiedy to Bartek zaczyna wzdychac, pomrukiwac, by w koncu powiedziec "Vale" :-)