Po sniadaniu w casa postanowilismy zasiegnac jezyka co do rumu i cygar. Okazalo sie, ze wlascicielka casa, pani Tamara, posiada calkiem zacna kolekcje cygar, ktora chciala nam sprzedac znacznie taniej niz w sklepach z tabaco (dostaje je od zaradnej kolezanki pracujacej w fabryce). Bardzo podobal nam sie zestaw cygar w drewnianej skrzyni wiec postanowilismy go kupic.
Po drodze do Habana Vieja jak zwykle bylismy, a raczej Bartek, w centrum zainteresowania wsrod ulicznych sprzedawcow cygar. Zauwazylismy, ze stosuja trzy metody sprzedazowe.
Pierwsza polega na zadaniu pytania wprost: "Do you want cigars?".
Druga metoda wprowadza element zagajenia za pomoca pytania "Where are you from", po czym nastepuje pytanie z pierwszej metody.
Trzecia wydluza element zagajenia, w zaleznosci od sytuacji: sa to najczesciej pytania o wrazenia z Kuby. Ostatnia metoda czasami cignie sie i ciagnie, bo przeciez nie kulturalnie jest ignorowac czyjes pytania...
Przed przylotem na Kube wszyscy ostrzegali nas, ze tutaj jest bardzo drogo. Zgadza sie...tzn dla turystow jest drogo, dla Kubanczykow nie i jesli tylko udaje sie placic w peso nacional Kuba jest bardzo tania! Oczywiscie, nie mozna zaplacic peso nacional za nocleg czy autobus. Tutaj trzeba liczyc sie z tym, ze Kuba jest rzeczywiscie droga. Natomiast jesli ktos np chce spedzic kilka dni w Hawanie (na pewno warto!) po jednym dniu bedzie juz poznawal miejsca gdzie mozna placic peso, a wtedy obiad, kupiony na ulicy (np. pyszny ryz z szynka i warzywami) kosztuje grosze.