Krol Skorpion!

Przejazd do Santa Elena w marcu to jeden wielki koszmar! Jak juz wspominalismy, w kostarykanskich autobusach nie stosuje sie klimatyzacji, co przy 40st upale jest bardzo upierdliwe, a otwarte okna niewiele pomagaja. Jesli ktos chcialby poczuc troche empatii radzimy wejsc do sauny i skierowac wlaczona suszarke w kierunku twarzy. Dobrych kilkadziesiat kilometrow przed Monteverde zaczyna sie droga szutrowa wiec suszarke nalezy zamienic na przepelniony odkurzacz z dziurawym workiem:}

Z Quepos dojechalismy do Puntarenas - miasteczko portowe, do ktorego sciagaja tlumy Ticos, natomiast turysci omijaja go szerokim lukiem. Mielismy tam dwie godziny na zmiane autobusu do Santa Elena. Po pieciu minutach nasze koszulko mozna bylo wyciskac dlatego postanowolismy ochlodzic sie w knajpie, a potem w kawiarence Internetowej.

W Santa Elena znalezlismy hostel....a raczej on nas znalazl na przystanku autobusowym;} Miejsce byloby naprawde w porzadku gdyby nie skorpion, ktory swobodnie przechadzal sie po naszym pokoju! Przywitanie z naszej strony bylo bardzo chlodne. Bartek zabil go jednym ruchem reki z klapkiem. Po chwili pozalowal swojego czynu, bo martwy skorpion nie jest tak fotogeniczny jak zywy. Zal jednak nie trwal dlugo, po chwile pozniej przed drzwiami pojawil sie kolejny skorpion spacerujacy z wlochatym pajakiem! Tym razem Bartek zachowal trzezwosc myslenia i wlasciwa kolejnosc:-)

Zdjęcia (1)

Komentarze (2)