Przy pysznym sniadanku w naszej casa poznalismy sympatycznego Niemca, Davida Kramera, z ktorym spedzilismy reszte dnia.
Okolo poludnia ruszylismy okrezna droga w kierunku Habana Vieja. Ku naszej uciesze, kilka razy udalo nam sie zaplacic peso nacional :-) Odkrylismy, ze najlepszym sposobem jest zamowienie czegos, a potem wreczanie z kamienna twarza, jak prawdziwi Kubanczycy, peso nacional , bez zbednych pytan o wysokosc zaplaty - prawie pewne jest, ze dajac 20CUP (prawie 1$) za np dwie kanapki, czy dwa hot-dogi na pewno wystarczy, a nawet czasem dostaniemy reszte. Wtedy zaskoczeni Kubanczycy nie maja czasu na myslenie, co dziala zdecydowanie na nasza korzysc :-) . Oczywiscie to sie sprawdza tylko na ulicy, w restauracji mozna oczywiscie probowac... zyczymy szczescia... ;-)
Chcielismy Davidowi pokazac lodziarnie Coppolia. Niestety tym razem nie poszlo juz tak gladko... ochrona probowala nas przegonic mowiac, ze jest to lodziarnia dla Kubanczykow, a turysci moga isc do lodziarni obok. Jasne, ze moga... tylko zapomnieli dodac, ze tam jest 24 razy drozej, bo placi sie w CUC! Bylismy jednak sprytniejsi niz ochrona, bo przedostalismy sie do lodziarni inna strona. Okazalo sie, ze dla Rewolucji wszyscy jestesmy rowni:-)
Habana Vieja jest przepiekna! Starowka w Hawanie bardziej przypomina dzielnice europejska niz latynoska. Nie dosc, ze kamienice sa zadbane i urocze to jeszcze na ulicach nie walaja sie wszedzie smieci. Zauwazylismy, ze jest tez malo policji (a przynajmniej tej w mundurach, tajniakow nie umielismy rozpoznac;-). Przyzwyczajeni do uzbrojonych gliniarzy przed kazdym, nawet najmniejszym punktem handlowym, Hawana naprawde milo nas zaskoczyla.
Odwiedzilismy muzeum rewolucji, ktore okazalo sie nudne jak flaki z olejem. Oprocz biletow wykupilismy tez mozliwosc fotografowania. Niestety jedyne eksponaty warte cykniecia foty, jak czolg, 2 samoloty i resztki samolotu szpiegowskiego U-2 zestrzelonego w trakcie kryzysu rakietowego w 1962 r. rownie dobrze mozna sfotografowac z ulicy :-)
Wieczor spedzilismy na smakowaniu i porownywaniu w roznych miejscach mojito i cuba libre, prowadzac przy okazji powazne dyskusje z Davidem na temat relacji polsko - niemieckich.