Rano po sniadaniu wyruszylismy na hiking w glab dzungli, zeby zobaczyc jak zyja tutejsi Indianie. Po drodze mijalismy liczne drzewa owocowe i czarne jak smola swinki (dla nas byl to nietypowy widok zobaczyc swinie w dzungli;-) Dwa razy o malo nie weszlismy na weza, ale nasz przewodnik sprawnie oba zatlukl maczeta!
Po dotarciu do Indian, moglismy swobodnie zwiedzac ich "posiadlosc" oraz szkole (wlasnie trwala lekcja, ale nauczyciel z checia ja przerwal, zeby z nami porozmawiac, dzieki czemu moglismy tez robic zdjecia).
Tak jak mozna sie bylo spodziewac, Indianie zyja bardzo skromnie i raczej wystarcza im to co daje dzungla, choc niektorzy z nich maja telefony komorkowe;-)
Drugi etap splywu byl w znacznie mniejszym skladzie, za to widoki jeszcze piekniejsze! Zalowalismy tylko, ze nie moglismy miec ze soba aparatu. Podczas tego etapu nasz poziom adrenaliny zwiekszala swiadomosc, iz zbyt pozno wyjechalismy z obozu. Trzeba bylo sie spieszyc, zeby zdazyc przed zmrokiem...